Ogród powstał na słonecznej działce przy szkole. Ma działać na
wszystkie zmysły: wzroku, słuchu, dotyku, zapachu i oczywiście - smaku.
Jak w przydomowym ogrodzie są tu kolorowe kwiaty, pachnące krzewy, mały
zagon warzywny i zioła, których można posmakować. Są budki lęgowe dla
ptaków, ławki i huśtawka, na których można wypocząć. Wszystko zostało
jednak tak dobrane i posadzone, by tworzyć dopełniającą się całość i
służyć terapii uczniów. - Dzieci niepełnosprawne mają zaburzone zmysły, z
różnych powodów mają utrudniony przepływ bodźców, ten ogród będzie
stymulował rozwój ich zmysłów - mówi Magdalena Machno, nauczycielka ZS
im. UNICEF i wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Ars Vivendi na rzecz
Rozwoju ZS im. UNICEF.
W tym ogrodzie stymulowane mogą być wszystkie zmysły: wzroku,
słuchu, zapachu, smaku. Przestrzeń została podzielona na sektory: to
ogród mojej babci, gdzie można sadzić rośliny, został tu ustawiony
specjalny stół, który będzie w tym pomagać, można tu też dotykać roślin,
smakować rosnących tu warzyw i owoców. Kilka kroków dalej jest ogród
zapachowo-dotykowy do stymulacji zmysłu zapachu. Powstał na
podwyższeniu, dzięki temu dzieci, które tu przyjadą na wózku, będą mogły
włożyć nos w grządkę i zanurzyć się w zapachach: tymianku, mięty,
szałwii, oregano. Obok są intensywnie pachnące krzewy: jaśminy i bzy.
Za grządką z ziołami można pobudzać zmysł dotyku, wędrując po
specjalnie przygotowanej ścieżce. Każdy krok to inne doznanie: od trawy,
przez rozgrzany piasek, miękki mech, drobne i grubsze kamyki, korę
drzewną, po grube szyszki.
Nie brakuje tu kolorowych sezonowych kwiatów, roślin o bujnych
kwiatostanach i zdecydowanych kolorach: klematisów i tawuł, szklanych
brył, kolorowych luksferów, gongów i megafonu. Jest też ogród skalny, a
na brzozach powieszono budki lęgowe dla ptaków.
Ogród kosztował 60 tys. zł. Pomogli sponsorzy. Wśród nich
Fundacja "Rosa", która w ubiegłym roku ufundowała szkole salę
doświadczania świata. - Ogrody polisensoryczne to naturalna konsekwencja
sal doświadczania świata. To wyjście z tą samą filozofią na zewnątrz:
jak najwięcej sensownie dozowanych bodźców, by jak najmocniej dotrzeć do
świadomości osób, które są poddawane terapii. Pani Magda Machno
postawiła nas pod ścianą, składając wniosek. Powiedziała: "Mam już
wybrukowany plac, potrzebuję trochę pieniędzy na to, by posadzić rośliny
i ustawić urządzenia". Nie mogliśmy powiedzieć nie. W Polsce są już
ogrody polisensoryczne, ale ten w Rzeszowie jest pierwszym, który
powstał z udziałem Fundacji "Rosa" - mówi Dariusz Hac z Rosy.
Link do komentarza
x